Warning: "continue" targeting switch is equivalent to "break". Did you mean to use "continue 2"? in /wp-content/plugins/revslider/includes/operations.class.php on line 2758

Warning: "continue" targeting switch is equivalent to "break". Did you mean to use "continue 2"? in /wp-content/plugins/revslider/includes/operations.class.php on line 2762

Warning: "continue" targeting switch is equivalent to "break". Did you mean to use "continue 2"? in /wp-content/plugins/revslider/includes/output.class.php on line 3684

Warning: Cannot modify header information - headers already sent by (output started at /wp-content/plugins/revslider/includes/operations.class.php:2758) in /wp-includes/feed-rss2.php on line 8
stosunkimiedzynarodowe.pl http://www.stosunkimiedzynarodowe.pl Fundacja Promocji Studiów Międzynarodowych Thu, 23 May 2019 09:16:14 +0000 pl-PL hourly 1 https://wordpress.org/?v=5.2.20 Iran. Historia Dynastii Pahlawi. http://www.stosunkimiedzynarodowe.pl/iran-historia-dynastii-pahlawi/ Wed, 22 May 2019 11:22:59 +0000 http://www.stosunkimiedzynarodowe.pl/?p=364 W 1925 roku, gdy Reza Szah Pahlawi koronował się na cesarza Persji, jego najstarszy syn Mohammad miał zaledwie sześć lat. Ojciec, sam niewykształcony, bardzo zadbał o edukację syna. Stworzył dla niego specjalną szkołę wojskową, po której ukończeniu kontynuował naukę w Szwajcarii, gdzie poznał języki i elementy humanistycznej wiedzy o świecie.
W sierpniu 1941 roku Wielka Brytania i ZSRR, obawiając się o ropę naftowa i linie tranzytowe, wprowadziły do Iranu swoje wojska, wymuszając detronizacją założyciela dynastii Pahlawi. Powstał problem następcy.
Na czele kraju stanął drugi z dynastii Pahlawi szachin-szach, czyli król królów, władca dawnej Persji, nazwanej tak jeszcze przez starożytnych Greków, a przez ojca przemianowanej na Iran, Mohammad Reza Pahlavi. Z woli ojca miał odmienić swoje państwo i wprowadzić je do grona największych potęg współczesnego świata.

Walka o naftę

W pierwszych latach rządów dokonał zwrotu. W 1943 roku wypowiada wojnę Niemcom, co nie dziwi biorąc pod uwagę, że w kraju stacjonowały wojska brytyjskie, sowieckie i amerykańskie.

Dopóki trwała wojna Iran nie był samodzielny. Wyrazem tego była konferencja w Teheranie w 1943 roku, która odbyła się bez zgody i wiedzy szacha – mówił na antenie PR prof. Władysław Góralski – dopóki
Na scenę powrócił w końcowej fazie walki o naftę na początku lat 50., gdy rozstrzygał się nowy układ z Wielką Brytanią w sprawie eksploatacji złóż naftowych. Wobec braku ustępstw Front Narodowy, który wówczas przewodził tej walce, znacjonalizował przemysł naftowy.

Nacjonalizacja miała wielkie reperkusje. Przez kilka lat wstrząsała światem, trafiła na forum ONZ i do Trybunału Międzynarodowego w Hadze – mówił gość audycji z cyklu ”Postacie XX wieku” – na tym le między szachem, a stojącym na czele FR dr Mosaddeghiem doszło do rozbieżności.

Zwrot na zachód

W 1953 roku w atmosferze olbrzymiego napięcia Mohammad Reza Pahlawi podjął nieudaną próbę usunięcia Mosaddegha, po czym uciekł z kraju do Rzymu. Na wieść o tym w Iranie wybuchły wielotysięczne demonstracje z hasłami obalenia monarchii, które zostały krwawo stłumione przez wierne szachowi wojsko. Front Narodowy i rząd zostały rozpędzone.

Takie uregulowanie konfliktu przyniosło szachowi podwójny sukces. Nie tylko zachował tron, ale właściwie zdobył pełnię władzy. Siły polityczne, które mogły mu zagrozić zostały rozgromione – tłumaczył historyk i były dyplomata.
Tajemnicą poliszynela jest, że zamach stanu został dokonany przy walnej pomocy amerykańskich służb wywiadowczych. Obalenie Mosaddegha i przywrócenie władzy Pahlawiego było jedną z największych operacji sił specjalnych Stanów Zjednoczonych. Za co oczywiście trzeba było słono zapłacić w postaci współpracy gospodarczej i wojskowej z zachodnim mocarstwem.

Reformator i dyktator

Mohammad Reza Pahlawi triumfalnie powrócił i skorzystał z owoców walki o naftę. Zawarto nowy układ, dzięki któremu miliony trafiały do dyspozycji rządzącego szacha.
Cesarz rządził twardą ręką w oparciu o armię, policję i utworzoną w 1957 roku, cieszącą się bardzo złą sławą Narodową Organizacją Informacji i Bezpieczeństwa (SAWAK), a z drugiej strony w latach 60. w oparciu o zwiększone dochody z nafty wrócił do problemu reform i modernizacji kraju, czego wyrazem była tzw. „Biała Rewolucja”. Z sześciu punktów kluczowe były trzy: reforma rolna, zmiana ordynacji wyborczej (przyznanie praw wyborczyc kobietom) i utworzenie korpusu oświatego do walki z analfabetyzmem. W wyniku tej pierwszej 2,5 mln chłopów dostało ziemię.
Lata 70. XX wieku to apogeum wzrostu potęgi szacha na fali boomu naftowego. Wtedy też podjęto wielkie inwestycje w sferze infrastruktury, przemysłu, zbrojeń, a nawet badań atomowych.

Rzeczywiście wśród krajów zatoki perskiej Iran był potęgą, ale na pewno nie mocarstwem światowym – mówił prof. Góralski – rozwój społeczno-ekonomiczny mimo postępu nie dawał postawy do takich sądów.

Upadek cesarza

Cały ten „boom” gospodarczy nie miał odpowiedniej infrastruktury. Iran nie mógł wchłonąć tak olbrzymiej masy towarów, które mógł nabyć i importować. Nie było portów dla rozładowania statków. Alokacja środków też nie była najbardziej szczęśliwa. Olbrzymi import dusił własną produkcję, co uderzało w warstwy średnie, zwłaszcza kupców. Co więcej z powodu wszechobecnej korupcji rosła wąska elita bogatych i powstało morze biedoty.
Bardzo pożądana reforma rolna miała też skutek negatywny – wyrzuciła ze wsi masy ludzkie, które ciągnęły do wielkich miast. Teheran w 1960 roku liczył 1,5 mln mieszkańców, a w 1978 już sześć milionów. Na jego przedmieściach powstały dzielnice nędzy, które stały się bazą do demonstracji i wystąpień przeciw Pahlaviemu.
8 wrzesnia 1978 Pahlawi wysłał na ulice Teheranu wojska przeciw demonstrantom, zginęło kilkaset osób, co przeszło do historii jako „czarny piątek”. Konsekwencją była całkowita utrata poparcia obywateli i zagranicznych sojuszników. Strajk generalny w październiku 1978 roku unieruchomił całą gospodarkę. Protesty osiągnęły apogeum w grudniu. Każdego dnia ginęły setki demonstrantów.
16 stycznia 1979 szach i cesarzowa opuścili Iran. Do kraju już nie wrócił. Zmarł na emigracji w Egipcie.

]]>
Iran. Rosnące napięcie na Bliskim Wschodzie. http://www.stosunkimiedzynarodowe.pl/iran-rosnace-napiecie-na-bliskim-wschodzie/ Wed, 22 May 2019 11:21:00 +0000 http://www.stosunkimiedzynarodowe.pl/?p=361 Iran w swojej historii kilkakrotnie uniknął konfrontacji z USA. W 1979 upadek Szacha Iranu Mohammada Reza Pahlawiego było jednym z najbardziej dogodnych momentów na wsparcie wojska przez specjalistów i instruktorów z USA. Prozachodni reformator, jednocześnie rządzący dyktatorską ręką, został odsunięty od władzy na fali rewolucji islamskiej, która przerwała ponad 2500 letnie panowanie perskiej monarchii. Do dnia dzisiejszego Zachód nie zdołał odbudować swoich wpływów w tej części świata. Czy teraz Stany Zjednoczone chcą wrócić do gry w najbardziej ryzykowny z możliwych sposobów – poprzez interwencję zbrojną?

Niewiele ponad połowa (51 procent) Amerykanów uważa, że Stany Zjednoczone pójdą na wojnę z Iranem „w ciągu kilka najbliższych lat” – wynika z opublikowanego we wtorek sondażu Ipsos dla agencji Reutera. Większość badanych nie popiera ewentualnego ataku prewencyjnego, natomiast powszechne (79 procent) jest przekonanie, że USA powinny zareagować zbrojnie, gdyby to Iran zaatakował jako pierwszy. Badanie zostało przeprowadzone w dniach 17-20 maja. 51 procent przekonanych o tym, że w ciągu kilku lat dojdzie do wojny USA z Iranem to wzrost o osiem punktów procentowych w stosunku do podobnego sondażu opublikowanego w czerwcu ubiegłego roku. Zagrożenie ze strony Iranu „poważne” W obecnym badaniu 53 procent respondentów określiło zagrożenie ze strony Iranu jako „poważne” lub „nieuchronne”, to wzrost o sześć punktów procentowych w porównaniu z ubiegłym rokiem. Dla porównania: 58 procent badanych określa dziś w ten sposób zagrożenie ze strony Korei Północnej, a 51 procent – ze strony Rosji. Choć Amerykanów bardziej niż w zeszłym roku niepokoi zagrożenie ze strony Iranu, to poparcie dla ewentualnego prewencyjnego ataku sił amerykańskich na ten kraj jest niewielkie. 60 procent ankietowanych jest przeciwko prewencyjnemu atakowi na Iran, 12 procent uważa, że USA powinny zainicjować taki atak. „Zobaczymy, co się stanie. Oni są bardzo wrogo nastawieni” Donald Trump… czytaj dalej » Jednak w przypadku, gdyby to Iran jako pierwszy zaatakował, czterech na pięciu badanych (79 procent) uważa, że Stany Zjednoczone powinny odpowiedzieć zbrojnie, przy czym 40 procent opowiada się za ograniczoną reakcją z użyciem lotnictwa, a 39 procent – za pełną inwazją. Wzrost napięcia na linii Waszyngton-Teheran W sondażu dla agencji Reutera niemal połowa, bo 49 procent badanych, zadeklarowała, że lnie akceptuje polityki Donalda Trumpa wobec Iranu, w tym 31 procent „zdecydowanie jej nie aprobuje”. Poparcia udziela natomiast 39 procent ankietowanych. W ubiegłym tygodniu Departament Stanu zarządził wyjazd z Iraku amerykańskich pracowników rządowych „niepełniących kluczowych funkcji”, a siły zbrojne USA po raz kolejny ostrzegły przed możliwymi zagrożeniami ze strony Iranu dla amerykańskich żołnierzy w Iraku. Na początku maja USA skierowały na Bliski Wschód grupę uderzeniową okrętów wojennych z lotniskowcem Abraham Lincoln, eskadrę bombowców B-52 oraz baterie Patriot. „Nigdy więcej nie próbujcie straszyć Stanów Zjednoczonych” Jeśli Iran nadal… czytaj dalej » W miniony czwartek Trump – pytany przez dziennikarzy, czy USA idą na wojnę z Iranem – odparł: „mam nadzieję, że nie”. Prezydent powiedział później, że liczy na rozwiązanie sporu z Teheranem poprzez negocjacje, ale w niedzielę oświadczył, że jeśli Iran nadal będzie groził USA, nie pozostanie to bez odpowiedzi. „To będzie oficjalny koniec Iranu” – napisał na Twitterze. We wtorek prezydent Iranu Hasan Rowhani powiedział, że opowiada się za rozmowami ze Stanami Zjednoczonymi, ale nie w obecnych warunkach. Również we wtorek agencja AP napisała, że demokraci, którzy w Izbie Reprezentantów mają większość, są zaniepokojeni, ponieważ retoryka Białego Domu przypomina im argumenty administracji prezydenta George’a W. Busha z okresu przygotowywania inwazji na Irak.(http://www.tvn24.pl)

]]>
Wybory europejskie w Zjednoczonym Królestwie – implikacje dla równowagi sił w Parlamencie Europejskim http://www.stosunkimiedzynarodowe.pl/wybory-europejskie-w-zjednoczonym-krolestwie-implikacje-dla-rownowagi-sil-w-parlamencie-europejskim/ Wed, 22 May 2019 11:17:10 +0000 http://www.stosunkimiedzynarodowe.pl/?p=358 Odroczenie terminu brexitu do 31 października br. oznacza, że Zjednoczone Królestwo będzie zobowiązane do przeprowadzenia wyborów do Parlamentu Europejskiego. Ich wynik wpłynie na równowagę sił w izbie. Zwycięstwo wyborcze europejskich socjaldemokratów, uzyskane dzięki mandatom laburzystów, mogłoby zmienić dynamikę negocjacji dotyczących obsady najważniejszych stanowisk w UE. Mandat posłów brytyjskich do udziału w decyzjach mających długoterminowe konsekwencje dla UE, niepodlegający dyskusji z prawnego punktu widzenia, będzie prawdopodobnie przedmiotem wewnątrzparlamentarnych sporów politycznych.

Uwarunkowania i konsekwencje prawne wyborów

Zgodnie z konkluzjami nadzwyczajnego szczytu Rady Europejskiej z dnia 10 kwietnia br. przedłużony został termin ratyfikowania umowy o wystąpieniu Zjednoczonego Królestwa (UK) z UE. Oznacza to konieczność przeprowadzenia wyborów do Parlamentu Europejskiego (PE), wynikającą z postanowień Traktatu o UE.
Nie ma pewności, jak długo brytyjscy posłowie będą sprawować mandat. Odroczenie ma charakter elastyczny (tzw. flextension) i przewiduje, że jeśli umowa o wystąpieniu zostanie ratyfikowana, UK opuści UE pierwszego dnia następnego miesiąca. Możliwe, że – jeśli do ratyfikacji dojdzie w czerwcu – wybory w UK się odbędą, lecz wybrani parlamentarzyści nie obejmą mandatów. Z drugiej strony, jeśli dojdzie do kolejnego odroczenia, posłowie brytyjscy będą sprawować mandat dłużej niż do 31 października br.
Po wyborach PE rozpocznie urzędowanie z taką samą liczbą posłów jak obecnie – 751. Do momentu brexitu odroczone zostanie wdrożenie decyzji o redystrybucji części mandatów przysługujących UK (27 z 73) między 14 państw członkowskich. Modyfikację tę wprowadzono w celu odzwierciedlenia zmian demograficznych zachodzących w państwach członkowskich. Jej największymi beneficjentami będą Francja i Hiszpania – oba państwa zyskają po 5 dodatkowych mandatów, Polska zaś 1. Dopiero po brexicie i opuszczeniu izby przez posłów wybranych w UK mandaty obejmie kolejnych 27 posłów.

Prawdopodobny wynik wyborów w UK

W wyborach do PE wystartują dwie nowe partie, których programy są bezpośrednio związane z brexitem. Jedną z nich jest Brexit Party, jednoznacznie popierająca opuszczenie wspólnoty, założona przez Nigela Farage’a (eurodeputowanego, który w 2014 r. był liderem United Kingdom Independence Party – UKIP, eurosceptycznej zwycięskiej partii w wyborach do PE). Drugie nowe ugrupowanie, Change UK – the Independent Group, powstało w lutym br. Tworzą je posłowie, którzy opuścili dwie główne partie, postulując pozostanie w UE.
Brexit Party zdążyła już uzyskać tytuł lidera sondaży (35%), osłabiając UKIP, a także Partię Konserwatywną, która notuje znaczny spadek poparcia (z 17% do 9% w ciągu kilku tygodni). Z kolei Change UK z dużo mniejszym poparciem (ok. 4%) będzie rywalizowało o głosy proeuropejskiego elektoratu z Liberalnymi Demokratami (17%) i Partią Pracy (15%). Relatywnie stabilne wyniki w sondażach notuje Partia Zielonych Anglii i Walii (11%). Ze względu na kluczowe znaczenie brexitu w brytyjskiej debacie publicznej laburzyści i konserwatyści, podzieleni w tej kwestii, są zagrożeni dalszym spadkiem poparcia na rzecz pozostałych partii mających jednoznaczne stanowisko.
Przewidywany podział mandatów w Parlamencie Europejskim zakłada bardzo dobry wynik antyunijnej Brexit Party oraz umiarkowany dla Partii Pracy. Grupa socjaldemokratyczna w PE wzbogacona o kilkanaście mandatów laburzystów zmniejszy dystans do największego ugrupowania – Europejskiej Partii Ludowej (EPL). Zyska również frakcja Porozumienia Liberałów i Demokratów na rzecz Europy (ALDE), która oprócz swoich obecnych sojuszników, brytyjskich Liberalnych Demokratów, będzie starała się przyciągnąć posłów Change UK. O pozyskanie tych ostatnich będą zabiegać również chadecy, niezwiązani obecnie z żadną większą partią brytyjską. Zdecydowanym przegranym wyborów zostałaby rządząca Partia Konserwatywna, której przedstawiciele zasilą frakcję Europejskich Konserwatystów i Reformatorów (ECR) w mniejszej liczbie niż w ostatnich wyborach.

Nowy PE po wyborach europejskich w UK

Do końca października zostaną prawdopodobnie podjęte decyzje dotyczące obsady najważniejszych stanowisk w UE. Kadencja obecnej KE kończy się 31 października. Do tego czasu powinien być wybrany jej nowy przewodniczący i obsadzone stanowiska komisarzy. Przy założeniu, że do brexitu dojdzie 31 października, posłowie ze Zjednoczonego Królestwa będą mieli prawo do udziału zarówno w głosowaniu zatwierdzającym kandydata na przewodniczącego KE, parlamentarnych przesłuchaniach kandydatów na komisarzy, jak i w ostatecznym głosowaniu udzielającym wotum zaufania całej Komisji.
Wynik wyborów w UK nie wpłynie na kluczowy element sytuacji politycznej po wyborach: jedyną możliwą arytmetycznie i realną politycznie koalicją w PE, która zapewni większość bezwzględną konieczną do powołania KE, będzie sojusz chadeków, liberałów i socjaldemokratów. Zmieni się jednak równowaga sił wewnątrz tej koalicji, w związku z relatywnym osłabieniem chadeków wobec partnerów. Dla socjaldemokratów i liberałów może to stanowić dodatkową zachętę do podjęcia próby zablokowania kandydata chadeków na przewodniczącego KE i lansowania na to stanowisko przedstawiciela własnych ugrupowań.
Relacje wewnątrz koalicji skomplikują się bardziej, jeśli, dzięki mandatom brytyjskim, socjaldemokraci zostaną najliczniejszą grupą polityczną w parlamencie. Sondaże dają chadekom względnie bezpieczną przewagę – od kilkunastu do kilkudziesięciu mandatów – ale wygranej centrolewicy nie można wykluczyć, tym bardziej że węgierski Fidesz prawdopodobnie opuści frakcję chadecką. Wiodący kandydat socjaldemokratów, Frans Timmermans, mógłby się wówczas domagać, by Rada Europejska przedstawiła go PE jako kandydata na przewodniczącego KE. Z kolei chadecy argumentowaliby zapewne, że z uwagi na tymczasowy charakter mandatu posłów brytyjskich ich głosy nie powinny być brane pod uwagę. EPL może utrzymywać, że byłoby to zgodne z duchem wspomnianych wyżej konkluzji Rady Europejskiej. Państwa członkowskie wyrażają w nich oczekiwanie, że Zjednoczone Królestwo będzie uczestniczyło w procesie decyzyjnym w „sposób odzwierciedlający jego sytuację jako występującego państwa członkowskiego”. Spory mogłyby również dotyczyć stanowisk w PE (przewodniczącego i wiceprzewodniczących izby oraz komisji parlamentarnych), które są dzielone między grupy polityczne w oparciu o liczbę członków każdej z nich.
Nieporozumienia wewnętrzne mogą utrudnić sojuszowi chadeków, liberałów i socjaldemokratów sprawne powołanie nowego przewodniczącego KE. Do uzyskania większości bezwzględnej koniecznych jest 376 głosów. Według prognoz wyborczych centrowa koalicja będzie dysponowała ok. 420–430 mandatami, więc odmowa poparcia dla kandydata przez 10–15% posłów koalicji może uniemożliwić jego powołanie. Koalicjanci musieliby wtedy zabiegać o poparcie Zielonych lub konserwatystów.
Prawdopodobny dobry wynik brytyjskich zwolenników twardego brexitu wzmocni obóz eurosceptyczny w PE. Jeśli posłowie z Brexit Party zdecydują się nawiązać współpracę z grupą polityczną Matteo Salviniego i Marine Le Pen, eurosceptycy mogą uzyskać status trzeciej siły w PE. Nie umożliwi to jednak zwolennikom tego nurtu blokowania ważnych decyzji.

Wnioski i perspektywy

Modyfikacja równowagi sił w PE, wynikająca z wyborów europejskich w UK, może skomplikować negocjacje na temat obsady kluczowych stanowisk w UE. lecz raczej nie wpłynie na ostateczny rezultat tych rozmów. Byłoby to możliwe jedynie w przypadku zwycięstwa wyborczego socjaldemokratów, uzyskanego dzięki mandatom brytyjskich laburzystów.
Wybory europejskie w UK prowadzą do sytuacji, w której posłowie wybrani w państwie członkowskim wyrażającym wolę rychłego opuszczenia wspólnoty zyskują prawo do udziału w decyzjach kluczowych dla jej przyszłości w wymiarze długoterminowym. To doświadczenie może skłonić państwa członkowskie do rozważenia zmiany warunków procesu wychodzenia ze wspólnoty (art. 50 Traktatu o UE). Taka modyfikacja mogłaby zakładać, że państwo członkowskie, które wyraziło wolę wystąpienia ze Wspólnoty, nie przeprowadza wyborów do PE. Choć szerzej zakrojona rewizja Traktatu jest bardzo mało prawdopodobna, zbudowanie konsensusu wokół ograniczonej modyfikacji wydaje się osiągalne.

]]>
Perspektywy sukcesji władzy w Kazachstanie http://www.stosunkimiedzynarodowe.pl/perspektywy-sukcesji-wladzy-w-kazachstanie/ Tue, 21 May 2019 11:56:03 +0000 http://www.stosunkimiedzynarodowe.pl/?p=354 W Kazachstanie 9 czerwca br. odbędą się wybory prezydenckie, w których pierwszy raz w historii nie weźmie udziału Nursułtan Nazarbajew. Mimo rezygnacji z urzędu prezydenta utrzymał on wpływy polityczne w państwie i będzie kontrolował przebieg sukcesji. Pokojowe przekazanie władzy wpłynie pozytywnie na stabilność Azji Centralnej i będzie sprzyjać interesom UE w regionie.

Arkadiusz Legieć
Polski Instytut Spraw Międzynarodowych

Po ponad 28 latach sprawowania urzędu prezydenta Kazachstanu 19 marca br. Nursułtan Nazarbajew ogłosił swoją dymisję. Dzień później, zgodnie z konstytucją, jego obowiązki przejął przewodniczący Senatu i członek partii rządzącej Nur Otan – Kasym Żomart-Tokajew. Wyznaczył on przedterminowe wybory prezydenckie na 9 czerwca br. Podczas nadzwyczajnego zjazdu 23 kwietnia br. Nur Otan, której przewodniczącym pozostaje Nazarbajew, jednogłośnie wskazała Tokajewa jako swojego kandydata w wyborach.


Uwarunkowania sukcesji


Nazarbajew podjął decyzję o rezygnacji, mimo że nie dotyczyło go ograniczenie kadencyjności (w 2007 r. parlament nadał mu tytuł „Ojca Narodu” i prawnie zagwarantował możliwość dożywotniego ubiegania się o fotel prezydenta), a dotychczasowe wybory wygrywał z ogromną przewagą (w 2015 r. uzyskał 97,75% głosów, przy czym żadne wybory w historii Kazachstanu nie spełniły standardów demokratycznych w opinii OBWE). Celem Nazarbajewa jest najprawdopodobniej kontrolowane przekazanie władzy inspirowane postacią Lee Kuan Yewa – pierwszego premiera Singapuru, który odchodząc z urzędu w 1990 r., przyjął rolę „ministra seniora” i zachował kontrolę nad państwem przez kolejne lata.
Rezygnacja Nazarbajewa była uwarunkowana jego wiekiem (79 lat), stanem zdrowia i przebiegiem sukcesji w innych państwach regionu. Ich liderzy tracili władzę w wyniku rewolucji (Askar Akajew i Kurmambek Bakijew w Kirgistanie) lub w związku z konstytucyjnymi ograniczeniami liczby kadencji (Roza Otunbajewa i Ałmazbek Atambajew w Kirgistanie). Dwóch kolejnych – Saparmurat Nijazow w Turkmenistanie i Islom Karimow w Uzbekistanie – zmarło w trakcie pełnienia urzędu, nie zapewniwszy bezpieczeństwa swoim rodzinom. Nazarbajew wyciągnął wnioski zwłaszcza z wydarzeń po śmierci Karimowa w 2016 r. Uzbecki prezydent nie przygotował swojej sukcesji, przez co w elicie rządzącej wybuchła rywalizacja o władzę, a jego córka Gulnara znalazła się w więzieniu w związku z zarzutami korupcyjnymi.

Przebieg sukcesji


Nazarbajew przygotowywał swoją rezygnację od wielu lat. Na mocy ustaw z 2010 r. wraz ze swoją rodziną uzyskał immunitet cywilny, karny i podatkowy. W 2013 r. mianował na przewodniczącego Senatu, czyli formalnie drugą osobę w państwie, swojego bliskiego współpracownika Kasyma Żomarta-Tokajewa. W 2016 r. kolejny z bliskich współpracowników Nazarbajewa, Karim Masimow, został przewodniczącym Komitetu Bezpieczeństwa Narodowego (KBN), organu zarządzającego strukturami bezpieczeństwa wewnętrznego i wywiadu. Nazarbajew wzmocnił też rolę Rady Bezpieczeństwa jako konstytucyjnego organu koordynacyjnego w dziedzinie bezpieczeństwa i polityki zagranicznej przy urzędzie prezydenta, aby potem osobiście objąć funkcję jej przewodniczącego. Zmonopolizował w ten sposób kontrolę nad sektorem siłowym. Z uwagi na umiejscowienie instytucjonalne (szef partii rządzącej i Rady Bezpieczeństwa) i znaczenie dla polityki tożsamościowej Kazachstanu Nazarbajew najpewniej zachowa dożywotnio rozległe wpływy w państwie.
Ze względu na autorytarny charakter systemu politycznego Kazachstanu nominacja Tokajewa przez rządzącą partię gwarantuje mu zwycięstwo w wyborach prezydenckich. Ich szybkie wyznaczenie świadczy o jego mocnej pozycji wśród elity rządzącej, której podstawą jest patronat Nazarbajewa. Podczas sukcesji Tokajew będzie dążył do wzmocnienia swojej legitymacji do rządzenia zarówno poprzez wynik wyborczy, jak i dbałość o wymogi prawne (23 kwietnia br. zwrócił się do Sądu Konstytucyjnego z wnioskiem o potwierdzenie jego biernego prawa wyborczego).
Jednak wiek Tokajewa (67 lat) będzie ograniczeniem dla długotrwałości jego rządów, co w perspektywie zwiększa rolę innych osób z otoczenia Nazarbajewa, takich jak Karim Masimow (szef KBN, etniczny Ujgur), Samat Abisz Satybałdy (zastępca Masimowa, bratanek Nazarbajewa), Askar Mamin (premier), Timur Kulibajew (mąż Dinary Nazarbajewej, córki Nazarbajewa) czy Dariga Nazarbajewa, która 20 marca br. zastąpiła Tokajewa na stanowisku przewodniczącego Senatu. Trwałość sukcesji będzie zależeć od lojalności aparatu siłowego wobec rodziny Nazarbajewa po jego śmierci.


Wyzwania w polityce wewnętrznej i zagranicznej


Władze Kazachstanu spróbują utrzymać balans między Rosją i Chinami. Świadczą o tym pierwsze po rezygnacji Nazarbajewa wizyty zagraniczne: Tokajew 3 kwietnia br. pojechał do Rosji, a Masimow 9 kwietnia br. – do Chin. Z jednej strony Kazachstan pozostanie zaangażowany w rosyjskie struktury integracyjne, takie jak Eurazjatycka Unia Gospodarcza (EUG) czy Organizacja Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym. Z drugiej chińska inicjatywa Pasa i Szlaku będzie dla tego państwa kluczowym instrumentem rozwoju gospodarczego. Wyzwaniem będzie polityka Rosji zmierzająca do pogłębiania integracji w ramach EUG i związana z tym presja polityczna. Problemami w relacjach z Chinami pozostaną sytuacja Kazachów i Ujgurów represjonowanych przez chińskie władze oraz wzrost politycznego i militarnego zaangażowania Chin w regionie.
Wyzwaniami dla władz Kazachstanu w polityce wewnętrznej wciąż będą stabilizacja gospodarki i waluty oraz zapewnienie bezpieczeństwa w kontekście zagrożenia terrorystycznego, napięć etnicznych czy antyrządowych protestów. Wytyczone przez Nazarbajewa kierunki rozwoju społeczno-gospodarczego kraju w średniej i długiej perspektywie (do 2050 r.) będą zapewne kontynuowane, podobnie jak zaplanowane do 2025 r. przejście na alfabet łaciński.

Wnioski

Rezygnacja Nazarbajewa rozpoczęła okres przejściowy w systemie politycznym Kazachstanu. Zapewnieniu stabilności państwa w okresie sukcesji ma służyć wzmocnienie roli instytucji państwowych oraz zachowanie ważnej roli Nazarbajewa w życiu publicznym, jako czynnika gwarantującego ciągłość systemu. Były prezydent dzięki swojej pozycji będzie autoryzował działania nowych władz, stojąc na czele instytucji politycznych (partia Nur Otan, Rada Bezpieczeństwa) oraz utrzymując wpływy w strukturach siłowych (za pośrednictwem szefa KBN – Masimowa). Zachowane zostanie znaczenie systemu klanów rodzinnych i biznesowych. Nie należy oczekiwać, że sukcesja wpłynie na demokratyzację Kazachstanu lub że osłabieniu ulegnie autokratyczny system zbudowany przez Nazarbajewa.


Proces kontrolowanej sukcesji ma znaczenie międzynarodowe, gdyż przejawy destabilizacji Kazachstanu mogłyby zostać zinstrumentalizowane przez Rosję i Chiny. Pod pretekstem ewentualnego pogorszenia sytuacji bezpieczeństwa lub statusu mniejszości rosyjskiej w Kazachstanie (23% populacji) możliwe byłoby np. zwiększenie militarnej obecności Rosji w tym kraju oraz presji politycznej na jego władze. Elementem przekazania władzy w Kazachstanie pozostanie tym samym kontynuacja wielowektorowej polityki zagranicznej i strategicznego partnerstwa z Rosją.
W przypadku efektywnego przekazania władzy w Kazachstanie taki model sukcesji będzie w przyszłości atrakcyjny dla innych liderów w regionie, chcących zapewnić stabilność państwa i bezpieczeństwo ich rodzin, jak prezydent Tadżykistanu Emomali Rahmon czy Turkmenistanu Gurbanguly Berdimuchamedow. Większa przewidywalność sukcesji w niedemokratycznych państwach Azji Centralnej zmniejszyłaby ryzyko ich destabilizacji i zwiększonej podatności na presję zewnętrzną. Działania podjęte przez Nazarbajewa pokazują jednak, że jest to proces długotrwały i wieloaspektowy – wymagający zmian prawnych i ruchów personalnych, uzależniony od nastrojów społecznych i otoczenia międzynarodowego. Taki model sukcesji zapewne nie znajdzie zastosowania w Kirgistanie, będącym najbardziej demokratycznym państwem w regionie.
Podobne rozwiązania trudno będzie zastosować Władimirowi Putinowi w Rosji po upływie jego czwartej kadencji w 2024 r., gdyż nie odgrywa on takiej roli jak Nazarbajew w Kazachstanie – nie jest elementem tożsamości narodowej, a jego rodzina nie jest zaangażowana w politykę. Jednak przykład reform prawnych i instytucjonalnych, przygotowujących państwo do sukcesji, może być wykorzystany także w Rosji w przypadku zmiany konstytucji i zniesienia ograniczeń kadencyjności prezydenta lub przygotowania dla Putina funkcji umożliwiającej mu rządzenie państwem z pozycji innej niż prezydent.

Źródło:
http://www.pism.pl/publikacje/biuletyn/nr-65-1813

]]>
Czy Algieria wybierze wolność? http://www.stosunkimiedzynarodowe.pl/czy-algieria-wybierze-wolnosc/ Tue, 21 May 2019 11:53:37 +0000 http://www.stosunkimiedzynarodowe.pl/?p=352 Trudno o bardziej dobitny przykład żądzy władz niż Abdulaziz Butefilka – pomimo 82 lat prezydent Algierii zapowiedział jeszcze na początku marca, że będzie kandydował na kolejną, piątą już kadencję.To przelało czarę goryczy społeczeństwa – rozpoczęły się manifestacje i starcia z policją, które finalnie doprowadziły do rezygnacji Buteflika z kandydowania. Pomimo udaru, poruszania się na wózku i coraz słabszego kontaktu z otoczeniem, występował na wiecach a w jego imieniu przemawiali reprezentanci woli przywódcy, dzięki czemu lud wiedział co chce powiedzieć. Koniec tego kuriozum to niestety początek poważniejszych problemów Algierii, która może stanąć na progu wojny domowej.

Informację o dymisji prezydenta podała państwowa agencja prasowa APS. Na razie media w Algierii nie podają jednak szczegółowych wyjaśnień. Wczoraj agencja APS informowała, że Abdelaziz Buteflika ma złożyć dymisję przed przypadającym na 28 kwietnia końcem jego kadencji.Nie wiadomo na razie, kto ma stanąć na czele przejściowych władz i kiedy zostaną rozpisane wybory. Planowane wcześniej na kwiecień głosowanie zostało niedawno odwołane.
Algieria. Prezydent Abdelaziz Buteflika podał się do dymisji
Abdelaziz Buteflika ma 82 lata. Rządził Algierią od 20 lat i do dzisiaj był najdłużej panującym władcą w krajach Afryki Północnej. Przez przeciwników politycznych określany był mianem dyktatora. Młodzi ludzie, którzy od stycznia wychodzili na ulice w antyrządowych protestach, w ostatnim czasie domagali się już nie tylko dymisji prezydenta ale także całej, skupionej wokół niego klasy politycznej.

82-letni polityk jest po zawale i od sześciu lat porusza się na wózku inwalidzkim. Protesty wybuchły, gdy jego przedstawiciele ogłosili, że w kwietniowych wyborach będzie ubiegał się o kolejną kadencję. Buteflika zrezygnował ostatecznie ze startu. Protestujący zarzucali tez Buteflice tolerowanie korupcji i brak reform w kraju.
O dymisję prezydenta apelował niedawno szef sztabu algierskiej armii, która jest uważana za najbardziej wpływową instytucję w kraju. Wojskowi dowódcy twierdzili, że Buteflika nie jest już w stanie pełnić obowiązków prezydenta.

]]>
Dzisiaj wielu może marzyć o kryzysie na miarę lapsusu językowego typu «San Escobar» http://www.stosunkimiedzynarodowe.pl/dzisiaj-wielu-moze-marzyc-o-kryzysie-na-miare-lapsusu-jezykowego-typu-san-escobar/ http://www.stosunkimiedzynarodowe.pl/dzisiaj-wielu-moze-marzyc-o-kryzysie-na-miare-lapsusu-jezykowego-typu-san-escobar/#respond Wed, 28 Feb 2018 21:00:06 +0000 http://www.stosunkimiedzynarodowe.pl/?p=346 „Dzisiaj wielu może marzyć o kryzysie na miarę lapsusu językowego typu «San Escobar», który był śmieszny i niewinny. Obecna sytuacja jest kłopotliwa”
Jarosław Kuisz: Na nasz kraj spadł deszcz nieprzyjaznych wypowiedzi. Od kilkunastu dni dyplomacja usiłuje ugasić pożar, który przecież sami wywołaliśmy i którego końca nie widać. Jak pan ocenia ten kryzys polsko-izraelski, który wybuchł już po opuszczeniu przez pana resortu?

Witold Waszczykowski: Kryzys mamy wyłącznie w warstwie retorycznej, żadne relacje polityczne i gospodarcze dotąd nie ucierpiały. Z Izraelem łączy nas wiele wspólnych interesów, chociażby w wojnie przeciwko terroryzmowi. W sferze retorycznej nastąpił wzmożony dialog, gdzie często padają słowa, które wydają się niepotrzebne.
Łukasz Pawłowski: Ma pan na myśli słowa premiera Morawieckiego z konferencji w Monachium, gdzie mówił między innymi o żydowskich i polskich „sprawcach” Holokaustu?

Nie, mam na myśli wiele słów wypowiadanych przez polityków izraelskich i diasporę żydowską. Ale jedno słowo nie może świadczyć o stosunkach międzynarodowych pomiędzy dwoma państwami. Czy kiedy Barack Obama palnął bezmyślnie o polskich obozach śmierci, to powinniśmy wywoływać wojnę ze Stanami Zjednoczonymi? To są sprawy, które można wyjaśnić drogą dyplomatyczną, a nie wszczynać publiczną debatę pomiędzy głęboko zaprzyjaźnionymi ze sobą państwami.
JK: Podczas pańskiego urzędowania wypowiadano wiele niepochlebnych opinii o działaniach MSZ-u. Ten kryzys jednak nasze relacje międzynarodowe z sojusznikami nadwyrężył w skali wcześniej nie znanej. Jak pan doskonale wie, od słów do utraty wizerunku na długie lata droga nie jest daleka.
JK: Jak rozumiem, pan zgadza się z tym, że słowa w Monachium były bardzo źle dobrane…

Nie chcę recenzować premiera. Znajdą jednak panowie w naszym środowisku ludzi, którzy nawet pod nazwiskiem będą przeprowadzać takie egzegezy.

Problem polega na tym, że w polityce historycznej mamy kilkadziesiąt lat zaniedbań. W rezultacie brakuje nam terminów na określenie wielu problemów z naszej historii. Istnieje termin na to, co robili Niemcy – okupanci, sprawcy Holokaustu. Mamy jakiś termin w stosunku do pewnej grupy Polaków, którzy zachowywali się niegodnie i to są „szmalcownicy”. Ale jest wiele innych zachowań i relacji, również w naszej części Europy, na które nie mamy określeń. Jak opisać rosyjskie działania w czasie wojny? Jak jednoznacznie nazwać zachowanie Węgrów, Litwinów, Łotyszy, państwa Vichy? Ogólny termin „kolaboracja” jest zbyt pojemny. I to są zaniedbania, za które teraz płacimy.

ŁP: Panie ministrze, jak to jest, że nikt nas nie rozumie? Jak to jest, że nikt nie wie, co chce przekazać polski rząd?

Nie jest to do końca prawda, bo nawet w Izraelu odzywają się głosy wyjaśniające motywy działania polskiego rządu. Różne media tłumaczą reakcję na tę ustawę izraelską polityką wewnętrzną oraz tym, że zarówno Izrael, jak i diaspora żydowska na całym świecie przyzwyczaiły się do tego, żeby po II wojnie światowej pełnić rolę kustosza całej koncepcji Holokaustu i jednej narracji na temat tego strasznego wydarzenia. Nie chcą od tego odejść, skorygować pewnych kwestii. Proszę zauważyć, że mamy niewiele informacji, poza wąskim kręgiem specjalistów, na temat tego, jak funkcjonowały getta. Mamy zaś nasze prace, filmy typu „Ida”, które pokazują rozmaite dylematy. W Izraelu nie ma tej debaty, wśród diaspory żydowskiej również. To jest obraz czarno-biały, a wiemy, że II wojna światowa takim obrazem nie była.

Niepotrzebnie strona izraelska zaatakowała w sposób bardzo otwarty, nie poczekawszy na wyjaśnienia drogą dyplomatyczną. W dyplomacji pomiędzy zaprzyjaźnionymi państwami, jeśli się nie rozumie czegoś, co zostało powiedziane publicznie, prosi się o wyjaśnienie.

JK: Czy my rzeczywiście spieramy się o dwie różne wizje historii, czy też o sposób, w jaki w 2018 r. strona polska procedowała w sprawie nowelizacji ustawy o IPN-ie i o słowa, jakimi następnie próbowała bronić swojej decyzji? Przypominam, że pierwotnie chodziło o wyeliminowanie z debaty pojęcia „polskie obozy śmierci”. Taki cel nie budził żadnych kontrowersji.

Teraz spór jest bardzo szeroki. Wszyscy wypowiadają się na wszystkie tematy i na tym polega galimatias. Niepotrzebnie strona izraelska zaatakowała w sposób bardzo otwarty, nie poczekawszy na wyjaśnienia drogą dyplomatyczną. W dyplomacji pomiędzy zaprzyjaźnionymi państwami, jeśli się nie rozumie czegoś, co zostało powiedziane publicznie, prosi się o wyjaśnienie. Tak żeby spełniona została zasada zachowania twarzy przez obie strony.
Rozmowa pochodzi ze strony Kultura Liberalna.

]]>
http://www.stosunkimiedzynarodowe.pl/dzisiaj-wielu-moze-marzyc-o-kryzysie-na-miare-lapsusu-jezykowego-typu-san-escobar/feed/ 0
Inna strona nauczania http://www.stosunkimiedzynarodowe.pl/inna-strona-nauczania/ http://www.stosunkimiedzynarodowe.pl/inna-strona-nauczania/#respond Fri, 23 Feb 2018 14:02:04 +0000 http://www.stosunkimiedzynarodowe.pl/?p=329 Luksemburg zniósł nauczanie religii w szkole i zastąpił je wychowaniem do wartości zgodnego współistnienia. Jak zauważa Patric de Rond, odpowiedzialny za katechizację w archidiecezji luksemburskiej, kraj ten posiadał długą i dobrze funkcjonującą tradycję nauczania religii w szkołach. Obok tego organizowano też przy kościołach katechezy przygotowujące do pierwszej komunii i bierzmowania. Teraz wszystkim muszą zająć się parafie. Będzie to o tyle trudne, że ich liczba została ostatnio radykalnie zmniejszona z 280 do zaledwie 33. Dodatkowy ciężar spadnie też na rodziców, którzy nie mogąc już liczyć na pomoc szkoły, będą musieli dowozić dzieci po lekcjach do ośrodków parafialnych. Nie wiadomo, ilu rodziców zdecyduje się na ten dodatkowy krok.

Do tej pory Luksemburg posiadał ponad 200 nauczycieli religii. Teraz państwo zgodziło się dalej opłacać jedynie 40 z nich i to tylko do emerytury. Dla Kościoła oznacza to, że za kilkanaście lat katechezę w całości będzie trzeba oprzeć na wolontariacie – stwierdził Patric de Rond.

]]>
http://www.stosunkimiedzynarodowe.pl/inna-strona-nauczania/feed/ 0
Oskarżony Premier Netanjahu http://www.stosunkimiedzynarodowe.pl/oskarzony-premier-netanjahu/ Fri, 23 Feb 2018 12:36:24 +0000 http://www.stosunkimiedzynarodowe.pl/?p=323 W efekcie prowadzonych śledztw izraelska policja zarekomendowała prokuraturze postawienie premiera Benjamina Netanjahu w stan oskarżenia. Netanjahu odrzuca zarzuty, również liderzy partii koalicyjnych poparli szefa rządu i nie podejmują działań mogących doprowadzić do rozbicia koalicji. Jednak niekorzystne dla premiera rezultaty śledztw w połączeniu z presją społeczną mogą uderzyć w stabilność rządu i przyspieszyć wybory do Knesetu. Międzypartyjna walka polityczna może doprowadzić do zaostrzenia działań i retoryki w polityce zagranicznej Izraela.
Uwarunkowania

Benjamin Netanjahu został oskarżony w dwóch śledztwach m.in. o korupcję i nadużycie władzy. Sprawa o kryptonimie „Case 1000” dotyczy oskarżeń o przyjmowanie podarunków (m.in. cygar i szampana), wartych kilkaset tysięcy dolarów, od izraelskich i zagranicznych biznesmenów w zamian za korzystne dla nich decyzje. Dochodzenie „Case 2000” dotyczy rozmów między Netanjahu a Arnonem Mozesem – wydawcą „Jedijot Achronot”, drugiego największego dziennika w Izraelu. W zamian za przychylniejszą linię redakcji Netanjahu miał podjąć działania na rzecz osłabienia głównego konkurenta – największej izraelskiej gazety „Izrael Hajom”.

Ponadto prowadzone są dochodzenia wobec byłych współpracowników Netanjahu. „Case 3000” dotyczy m.in. jego prawnika Dawida Szimrona, który miał korumpować urzędników Ministerstwa Obrony przy przetargu na okręty podwodne dla izraelskiej marynarki wojennej. Kolejne śledztwo – „Case 4000” – dotyczy decyzji nadających uprzywilejowaną pozycję na rynku telekomunikacyjnej firmie Bezeq. Dodatkowym obciążeniem wizerunkowym dla Netanjahu są śledztwa wobec jego żony Sary w związku z marnotrawieniem środków publicznych w rezydencji premiera.

W ciągu kilku miesięcy prokuratura po ocenie dowodów zadecyduje, czy postawić premiera w stan oskarżenia. Decyzja taka nie będzie oznaczała automatycznego złożenia go z urzędu – to może nastąpić dopiero po wyroku sądu. Netanjahu stanowczo odrzucił wszelkie oskarżenia i zapowiedział, że nie poda się do dymisji. W licznych oświadczeniach zarzucił mediom, opozycji i policji próbę obalenia rządu. Premiera popiera jego partia, Likud, a także liderzy partii koalicyjnych, którzy zapowiedzieli, że nie będą żądać jego ustąpienia.
Implikacje dla izraelskiej sceny politycznej

Benjaminowi Netanjahu udaje się utrzymać mobilizację posłów i elektoratu z własnego zaplecza politycznego. Likud pozostaje liderem w części sondaży. Na korzyść partii działają dobra sytuacja gospodarcza i utrzymująca się popularność jej szefa – w badaniach opinii publicznej najwięcej ankietowanych (33%) uważa właśnie jego za najodpowiedniejszego polityka na urząd premiera. Mimo to jego problemy prawne stanowią dla Likudu coraz większe wyzwanie. Wizerunkowo partię obciążają też śledztwa korupcyjne dotyczące innych członków partii, m.in. Dawida Bitana (byłego rzecznika dyscypliny partyjnej koalicji) czy Chajjima Kaca (ministra pracy i spraw socjalnych). Opinia publiczna źle odebrała próby wprowadzenia ustawodawstwa mogącego utrudnić lub nawet uniemożliwić śledztwa wobec urzędującego premiera. Rośnie wewnątrzpartyjna krytyka szefa rządu. Negatywnie o Netanjahu wyrażał się marszałek Knesetu Juli Edelstein, napięte pozostają relacje między premierem a prezydentem Reuwenem Riwlinem. Przyspieszenie wyborów (formalnie zaplanowanych na listopad 2019 r.) mogłoby stanowić dla Likudu okazję do zmiany lidera, dlatego priorytetem politycznym premiera jest utrzymanie obecnego rządu i koalicji.
W skład izraelskiej koalicji rządowej oprócz Likudu wchodzą partie: „Izrael Nasz Dom” (kierowany przez Awigdora Liebermana), Dom Żydowski (kierowany przez Naftalego Bennetta), Kulanu (szefem jest Mosze Kachlon) i dwie partie religijne – Szas i Zjednoczony Judaizm Tory. Badania opinii publicznej wskazują, że koalicja utrzymałaby się przy władzy po przyspieszonych wyborach, ale większość jej partii (w tym Likud) mogłaby stracić posiadaną liczbę mandatów. Dlatego partie koalicyjne dążą do utrzymania status quo i próbują scementować poparcie w swoich bazach wyborczych. Służą temu kontrowersyjne lub bardzo niepopularne w innych częściach społeczeństwa ustawy popierane przez większość parlamentarną w imię stabilności koalicji. Chodzi m.in. o ustawę ograniczającą działalność sklepów w szabat (przedłożoną przez Szas) czy zwiększającą uprawnienia sądów wojskowych w kwestii orzekania kary śmierci dla terrorystów (projekt partii „Izrael Nasz Dom”). Paradoksalnie radykalne propozycje współkoalicjantów mogą być dla Likudu korzystne, gdyż pozwalają mu pozycjonować się jako umiarkowana siła polityczna, atrakcyjna dla wyborców centrowych.

Koalicja jest tym silniejsza, im słabsze są główne partie opozycyjne: liberalno-centrowa partia „Jest Przyszłość” kierowana przez Jaira Lapida oraz lewicowy sojusz Unia Syjonistyczna, w skład którego wchodzi Partia Pracy z nowym liderem Awim Gabbajem. Sondaże wskazują, że centrolewicowa koalicja nie uzyskałaby niezbędnej liczby mandatów do stworzenia rządu. Dodatkowo okazało się, że jednym ze świadków w „Case 1000” jest właśnie Lapid, co strona rządowa podnosi jako dowód na stronniczość śledztwa. Z kolei Awi Gabbaj, niezwiązany wcześniej z Partią Pracy, jest krytykowany za wodzowski styl zarządzania i zrażanie do siebie tradycyjnego elektoratu.
Wpływ na politykę zagraniczną

Przedterminowe wybory parlamentarne są stałą częścią izraelskiej rzeczywistości politycznej. Międzypartyjna rywalizacja o zbliżony elektorat sprzyja ujednolicaniu i zaostrzaniu przekazu kierowanego do potencjalnych wyborców. Jest to widoczne zwłaszcza w tradycyjnie ważnych dla Izraela kwestiach bezpieczeństwa i tożsamości. Aktywność międzynarodowa w tych aspektach jest szczególnie istotna wizerunkowo dla Netanjahu, co stara się wykorzystać opozycja, m.in. krytykując rząd za – jej zdaniem – niewystarczające działania przeciw Hamasowi i Hezbollahowi. Politycy opozycji zajęli też bardzo ostre stanowisko wobec polsko-izraelskiego sporu wokół nowelizacji ustawy o IPN. Czynnikiem łączącym większość sił politycznych jest pozytywna ocena relacji z USA i administracją prezydenta Donalda Trumpa. Wszystkie partie (z wyjątkiem ugrupowań arabskich i partii Merec) zdecydowanie poparły jego decyzję w sprawie Jerozolimy i zaostrzenie stanowiska wobec Autonomii Palestyńskiej. Wspólnym mianownikiem jest też percepcja zagrożenia ze strony Iranu.

W kwestii palestyńskiej wśród polityków i społeczeństwa izraelskiego rośnie przeświadczenie o nieskuteczności procesu pokojowego w obecnej formie. Wsparcie Izraelczyków dla rozwiązania dwupaństwowego spadło ostatnio poniżej 50%. Jednocześnie ok. 40% ankietowanych opowiada się za rozszerzeniem suwerenności Izraela na Zachodni Brzeg. Oznaczałaby to de facto aneksję terytoriów osiedli żydowskich lub nawet wszystkich obszarów Autonomii Palestyńskiej typu C, będących pod kontrolą Izraela na mocy porozumień z Oslo. Deklaracje w różnym stopniu pokrywające się z tymi żądaniami wystosowali m.in. komitet wykonawczy Likudu, centrysta Mosze Kachlon, a także Awi Gabbaj, wzbudzając protesty w Partii Pracy.
Perspektywy

Walka polityczna w Izraelu będzie się pogłębiać. Politycznie kosztowne oczekiwania współkoalicjantów spowodują, że dla Netanjahu utrzymanie rządu będzie coraz trudniejsze. Ewentualne wcześniejsze wybory nie wzmocnią koalicji, ale mogą okazać się dla niej jedynym politycznym wyjściem. Szanse na przejęcie władzy przez opozycję nie są duże, ale możliwa jest zmiana premiera np. w przypadku utworzenia przez centroprawicę wspólnego bloku wyborczego. Jednym z warunków takiego układu może być rezygnacja Netanjahu.
Do momentu przeprowadzenia nowych wyborów partie i ich liderzy prawdopodobne będą dalej podnosić kwestie, które pozwolą na rozszerzenie ich bazy politycznej, szczególnie na prawicy i w centrum. Będą to głównie tematy, wokół których najłatwiej zmobilizować elektorat, przede wszystkim dotyczące bezpieczeństwa narodowego i spraw tożsamościowych (np. związanych z religią lub kwestiami historycznymi).

Konieczność utrzymania poparcia może skłaniać izraelski rząd do intensyfikacji takich działań w polityce zagranicznej, które spotkają się z pozytywnym odbiorem wewnętrznym. Może to skutkować mniejszym zaangażowaniem w dialog ze stroną palestyńską, nasileniem działań przeciwko Iranowi w Syrii lub Libanie, kontynuowaniem ostrej polityki wobec afrykańskich migrantów lub udzieleniem większego wsparcia środowisku osadników np. poprzez legalizację części osiedli na Zachodnim Brzegu. Takie kroki będą jednak generować napięcia w relacjach z państwami Unii Europejskiej.

]]>
Jak stracić 1,5 mld $ i to nie w siedem dni… http://www.stosunkimiedzynarodowe.pl/jak-stracic-15-mld-i-to-nie-w-siedem-dni/ Fri, 23 Feb 2018 12:25:52 +0000 http://www.stosunkimiedzynarodowe.pl/?p=321 W czwartek akcje spółki Snap, właściciela aplikacji Snapchat straciły na giełdzie 6 procent po tym, jak poprzedniego dnia celebrytka Kylie Jenner ogłosiła że przestaje korzystać ze Snapchata. Na spadek wartości Snapa obliczany na 1,5 miliarda dolarów miała też wpływ wcześniejsza aktualizacja Snapchata oprotestowana przez użytkowników.

Swoją decyzję o rezygnacji z korzystania ze Snapchata Kylie Jenner ogłosiła w środę wieczorem za pośrednictwem Twittera. Jedna z najbardziej znanych i śledzonych postaci na Snapchacie we wpisie zapytała prowokacyjnie czy ktoś oprócz niej zdecyduje się na opuszczenie aplikacji. Tweet Jenner szybko stał się głośny gromadząc z górą 264 tys. polubień oraz ponad 47 tys. udostępnień.

Następnego dnia, w czwartek akcje Snapa, spółki do której należy Snapchat poszybowały o 6 proc. w dół z 19,02 do ceny 17,45 dol. Według informacji podanych przez Reutersa taki wynik oznacza, że Snap stracił na swojej rynkowej wartości 1,5 mld dol. Spadkowego trendu nie powstrzymał kolejny, nieco łagodniejszy tweet Jenner zapewniający, że celebrytka nadal ceni i kocha Snapchata. Według obserwatorów rynku trudno przesądzić o tym, czy spadek wartości Snapa jest bezpośrednim następstwem deklaracji złożonej przez Jenner, choć brak treści od tak popularniej postaci może być dla Snapchata dotkliwy. Na malejącą cenę akcji Snapa równie poważny wpływ co odejście Jenner może mieć niedawna aktualizacja przeprowadzona w aplikacji. Znacząco zmieniono w niej elementy interfejsu przebudowując wiele podstawowych funkcji, co spotkało się z szeroką krytyką ze strony użytkowników. Klimatu wokół Snapchata nie poprawił z pewnością fakt, że pomimo petycji podpisanej przez ponad 1,2 mln internautów Snap nie zgodził się na cofnięcie kontrowersyjnych zmian w aplikacji. W IV kwartale 2017 r. spółka Snap zanotowała przychody o 72 procent wyższe niż rok wcześniej, a liczba użytkowników odwiedzających codziennie serwis wzrosła o 18 procent. Firmie wciąż daleko do rentowności, bowiem w raportowanym okresie strata netto wyniosła 350 mln dol., a w całym 2017 r. – ponad 3,4 mld.

Żródło: www.wirtualnemedia.pl

]]>
Trudne rozstanie z Unią http://www.stosunkimiedzynarodowe.pl/trudne-rozstanie-z-unia/ Fri, 23 Feb 2018 11:16:21 +0000 http://www.stosunkimiedzynarodowe.pl/?p=317 Odkąd premier May uruchomiła rok temu w marcu Artykuł 50, zawiadamiając Unię o swoich planach rozwodowych, Parlament Europejski był szczególnie złośliwy wobec Brytyjczyków, wymuszając na nich bardzo ostre warunki rozstania. Byłoby więc słodką zemstą ze strony Londynu skorzystanie z prawa weta w Radzie Europejskiej, która musi jednogłośnie zatwierdzić planowaną reformę Parlamentu.

Parlament dużą większością głosów przegłosował, aby zmniejszyć zgromadzenie do 705 miejsc z 751 i rozdzielić 27 z dotychczasowych brytyjskich miejsc pomiędzy inne kraje członkowskie. Opóźnienie zatwierdzenia takiej nowej struktury aż do marca 2019 r. mogłoby potencjalnie uniemożliwić wybory do Parlamentu Europejskiego, które są planowane na maj, czyli mniej niż dwa miesiące później.

Rada mogłaby wprawdzie szybko uporać się z problemem po odejściu Brytyjczyków, ale nie jest pewne, czy partie polityczne i władze wyborcze w każdym z 27 krajów członkowskich, będą w stanie przygotować listy kandydatów i zakończyć przygotowania logistyczne na czas.

Roczny budżet Unii wymaga jednogłośnego zatwierdzenia w Radzie Europejskiej, a zatem Wielka Brytania mogłaby trzymać budżet bloku 2019 jako zakładnika na końcowych etapach negocjacji brexitowych pod koniec tego roku. Budżet 2018 został zatwierdzony w listopadzie ubiegłego roku, zaś negocjatorzy Brexitu mają nadzieję na podpisanie formalnego traktatu o wyjściu do października, pozostawiając sześć miesięcy na ratyfikację Parlamentowi Europejskiemu i brytyjskiemu.

Oprócz rocznego budżetu na 2019 r., urzędnicy Unii będą też w ogniu negocjacji w sprawie kolejnego długoterminowego budżetu Unii – siedmioletniego planu znanego jako Wieloletnia Perspektywa Finansowa (WPF), która również wymaga jednomyślności.

Nawet jeśli sprawy WPF nie da się definitywnie załatwić przed datą wyjścia Wielkiej Brytanii, to wciąż jednak konieczne będą wstępne decyzje w sprawach budżetowych, powiązanych z nimi przepisami podatkowymi lub tak zwanej decyzji w sprawie zasobów własnych, którą Zjednoczone Królestwo może zablokować.

Wspólna polityka bezpieczeństwa i obrony

Praktycznie wszystkie decyzje w zakresie polityki zagranicznej Unii wymagają jednomyślnej zgody Rady Europejskiej, co daje Brytyjczykom szerokie pole do korzystania z weta.

Na przykład polityka Unii wobec uchodźców z Afryki, sankcje przeciwko Rosji czy przygotowania do potencjalnego wejścia do Unii nowych członków z regionu na Bałkanów, to tylko niektóre przykłady decyzji, które Wielka Brytania może wstrzymać.

Wspólny język

Wszelkie zmiany dotyczące języka Unii przed Brexit będą wymagały wsparcia ze strony Wielkiej Brytanii, więc jeśli Niemcy, Francja lub ktokolwiek inny myśli o próbach wyrzucenia angielskiego z listy oficjalnych języków Wspólnoty, będą musieli poczekać, aż rząd Jej Królewskiej Mości nie będzie już miał miejsca przy stole.

Kwestia językowa jest tylko ilustracją znacznie szerszego spisu zmian instytucjonalnych, nominacji i innych decyzji międzyrządowych, które nie będą mogły zostać przeprowadzone bez wsparcia Londynu. (ONET.PL)

]]>